Już tylko trochę ponad miesiąc został do końca ustawowego terminu na złożenie zawiadomienia do Prezesa URE o przeprowadzeniu obowiązkowego audytu energetycznego w dużych przedsiębiorstwach.
Jak donosi money.pl, do końca lipca z tego obowiązku wywiązało się tylko ok. 6% firm. Te dane niepokoją. Brak takiego zgłoszenia może skutkować dużymi karami, a to z kolei może wpłynąć na kondycje finansową przedsiębiorstw.
Osobną sprawą jest jakość już przeprowadzonych audytów. Jak już pisaliśmy wcześniej, z naszych obserwacji rynku wynikało, że wiele firm decyduje się na najtańsze audyty oparte na bardzo płytkich analizach stanu gospodarki energetycznej w przedsiębiorstwach i zamawiane w firmach nastawionych na jak największą liczbę klientów.
Po lekturze wniosków i zaleceń z pierwszych gotowych audytów niestety potwierdziły się obawy, że nie będą one pomocne przy poprawianiu efektywności energetycznej przedsiębiorstw.
Wydaje się wręcz, że audytorzy korzystają czasami ze sztampowych formatek, tabelek i wykresów. Do klientów trafiają raporty z niepełnymi, a czasami nawet nieprawidłowymi danymi. Do tego dochodzą nieścisłości w redakcji końcowego raportu – błędna lub brak numeracji poszczególnych tabel i wykresów, powoływanie się na brakujące w raporcie dane, brak odpowiednich wyliczeń itp.
Wydaje się, że za taki stan rzeczy w dużej mierze odpowiada liczba audytów przeprowadzonych w bardzo krótkim terminie. Żeby się wywiązać z zobowiązań, audytorzy muszą generować kolejne raporty w niedługim czasie, co niestety często powoduje „przemycenie” w końcowym dokumencie błędów.
Nie można oczywiście generalizować. Niemniej, menedżerowie firm nie powinni się zadowolić samym faktem posiadania raportu z audytu energetycznego w swoim przedsiębiorstwie. Przede wszystkim trzeba go dokładnie przeanalizować, a w razie nieścisłości czy niejasności wymagać dodatkowych wyjaśnień od audytora. Stawka jest bowiem wysoka, ponieważ wspomniane na początku kary dotyczą nie tylko braku zgłoszenia audytu, ale także audytów zakwestionowanych przez Prezesa URE.
Paweł Frankowski, WAGO.PL
Czytaj więcej: